Informacje z życia klubu

Zapraszamy naszych Rotarian do przesyłania swoich felietonów

Zapraszamy naszych Rotarian do przesyłania swoich felietonów
10 kw. 2009

Felieton Pana Janusza Wiśniewskiego „Nie lubię wiosny?”
10 kwiecień 2009 rok

Nie lubię wiosny

Siedziałem w pociągu expresowym Warszawa – Gdańsk, kiedy zadzwonił do mnie mój kolega Rotarianin:
– Słuchaj… Może napisałbyś coś. Robimy nową stronę internetową naszego klubu…

Źle się pisze piórem w jadącym pociągu (próbowaliście kiedyś?), ale próbuję pisać.

Od początku.
W poniedziałek o świcie (4:30) musiałem wstać, ogolić się, wziąć prysznic i zdążyć na express do Warszawy o 5:30. W pociągu (pierwsza klasa) o dziwo było czysto i schludnie, ale tylko w pociągu, bo już sam obskurny dworzec, zasrany nie tylko przez gołębie, a potem wszystko, co widziałem przez okno, uświadomiło mi, w jakim kraju żyję. Tyle lat minęło od wojny, od „komuny”, a my wciąż w nich tkwimy fizycznie i mentalnie – myślałem.
Wiosna jest piękną porą roku! Piękną, tylko… nie na naszych drogach, nie wzdłuż torów kolejowych. Kiedy tak mój „express” pędził „na złamanie karku” (6 godzin) mogłem w tym czasie napawać oczy moim ukochanym krajem od świtania po samo południe.
Cholerna wiosna! Już unicestwiła śnieg przykrywający swoją bielą wszystko dookoła – a jeszcze nie pozwoliła rozkwitnąć zieleni tak – by ona mogła wchłonąć w siebie bałagan i brud widoczny z okien wagonu. No tak, wszystko przez tę chrzanioną wiosnę! Albo może przez Niemców! Nie posprzątali po sobie – Wygnańcy! Och, żebym dorwał tę Erykę!
A dlaczego „ekspress” potrzebuje 6-ciu godzin na pokonanie tych trzystu paru kilometrów?
– A bo jest od paru lat remont torowisk! O!
Patrzę na ten remont torów ciągnący się od Gdańska po Warszawę i ciągle widzę ten sam obraz jakby pociąg stał w bezruchu (a on chyba powinien pędzić): rozorane, rozgrzebane torowiska, na poboczach sterczy wszelkiego rodzaju (na pewno bardzo drogi) ciężki sprzęt: olbrzymie kopary, jeszcze większe wywrotki. Prawie wszystko to stoi nieruchomo. Wokoło tego sprzętu siedzą robotnicy.
– Dlaczego sprzęt nie pracuje? Dlaczego kopary i wywrotki stoją bezczynnie? Dlaczego robotnicy w pomarańczowych kamizelkach stoją albo siedzą?
Drogowcy mają czas. Kiedy ja „pędzę” oni zapewne mają przerwę na posiłek. Ich prawo BHP itp. Zaraz, ile trwa ta przerwa? Od świtu do południa? No… Przerwa odbywa się cyklicznie… Przesuwa się z prędkością „pędzącego express”.
– A… rozumiem…
Nie wykorzystujemy pieniędzy z Unii. Mamy bezrobocie, które powiększa się z dnia na dzień. Co nam jeszcze jest potrzebne, by na wszelkiego rodzaju polskich szlakach komunikacyjnych było normalnie? Na przykład tak jak w Czechach. Co tam w Czechach! Nasze aspiracje sięgają Francji, Niemiec Anglii. My potęga!
Opisałem moją podróż z Gdańska do Warszawy. Teraz wracam tą samą trasą – „ekspresem” o 15:17. Za oknem wagonu już nie widzę robotników. Zniknęli. Od czasu do czasu zgrupowany ciężki sprzęt udaje bazę. Patrzę na ten stojący bez ruchu wyspecjalizowany sprzęt, na potencjał tych koparek, dźwigów, wywrotek, składów mijanych obok na torach. Ogromna wartość prawie bezczynnie stoi od lat i zapewne w takim ślimaczym tempie prace te będą pełzać przez następne lata.
W oddali na rosnących drzewach zauważyłem pierwsze pękające pąki. Zapewne rozsadza ich duma, że są nasze – polskie!
– A ja nie lubię wiosny?