Informacje z życia klubu

Bliskie spotkania trzeciego stopnia

Bliskie spotkania trzeciego stopnia
11 mar 2010

Felieton Pana Janusza Wiśniewskiego „Bliskie spotkania trzeciego stopnia”
11 marzec 2010 rok

Regionalna Izba Gospodarcza Pomorza w związku z tym, że jestem jej członkiem zasypuje mnie bezustannie propozycjami przeróżnych szkoleń, dokształceń, spotkań.
Firmę swoją prowadzę już od dziesięcioleci – po swojemu. (Stary pryk odporny na nowoczesność.) Gdybym korzystał z tych wszystkich zaproszeń RIGP i nie tylko zapewne byłbym na wskroś oświeconym, nowoczesnym przedsiębiorcą. (Wiemy wszyscy, że na ten cel, że na te szkolenia przeznaczane są ogromne pieniądze). Ale wtedy zabrakłoby mi czasu na… szycie portek, a przecież utrzymuję się z krawiectwa! Zdając sobie z tego sprawę nie uczestniczę nawet w tych szkoleniach, które kuszą mnie ogromną forsą – dotacjami z Unii Europejskiej – zacofany frajer, nieudacznik!
Nie mogłem się jednak oprzeć zaproszeniu Izby na spotkanie z Premierem Waldemarem Pawlakiem oraz nowym Marszałkiem Województwa Pomorskiego.
Sama agenda(?) („agenda” to po prostu program spotkania – gdybym chodził na szkolenia to bym wiedział) była kusząca. Już pierwszy punkt zapowiadał frajdę – poczęstunek. Wiem, że Dwór Oliwski ma wyśmienitego kucharza! Tylko wszedłem od razu – tak jak inni goście – rzuciłem się na przekąskowe, wysublimowane frykasy (mniam, mniam).
Drugi punkt to otwarcie i powitanie gości. Któżby to mógł uczynić lepiej niż nasz wybrzeżowy, etatowy otwieracz tego wszystkiego, co nadaje się do otwarcia (za wyjątkiem konserw) – Prezes Wszystkiego i Wszystkich – nasz kochany Zbyszek Canowiecki. Dla niego samego, dla jego elokwencji, erudycji, pięknej polszczyzny i zaskakującej znajomości zagadanień na każdy temat ( jego laudacje, speach’e, otwarcia – zawsze budzą mój bezgraniczny podziw!) warto za nim podążać!
Laudując nowego marszałka uwypuklił jego dotychczasowe dokonania i przedstawił przyszłe zamierzenia w tak optymistyczny sposób, że poczułem się zaszczycony będąc poddanym jego Marszałkości. Dobrze, że Zbyszek jest erudytą i laudacja ciągnęła się i ciągnęła, bo Pan Premier spóźniał się i spóźniał. W końcu…
Jest! Orszak, paparazzi, oklaski na stojąco!
Pierwszy raz widzę Premiera z tak bliska i… biedak bladziutki jakby wymiętolony, niewyspany – nic dziwnego – dzisiaj tam, jutro tu – ciągle w drodze, w pędzie – taki to los polityka, premiera!
Ale o dziwo premier (bez swojej flegmy widocznej w telewizji) – ba! nawet dziarsko z biegu zabrał się do wykładu. Na przygotowanym wcześniej ekranie pojawiły się plansze, wykresy, nowatorskie, uzdrowicielskie propozycje (dwie podobno jego autorstwa:
• „Jedno okienko” podobnie jak z rejestracją samochodu – otrzymujemy „miękki dowód rejestracyjny”, na podstawie którego możemy zacząć działalność. Po załatwieniu urzędniczych procedur w najbliższym czasie dostajemy stałe zezwolenie.
• ZUS rozliczany raz do roku, zamiast co miesiąc (sic!)
I znowu plansze, wykresy, analizy, w to wszystko zgrabnie wplecione dowcipy (sala pękała ze śmiechu) i…
– Do przodu Panowie! Do Przodu!
Zaraz, zaraz. Mam już swoje lata jestem starszy od Pana Premiera, a…
Wydaje mi się nieraz, że on uczestniczył już na moim chrzcie, że posłem, ministrem, prezesem, premierem był wcześniej niż ja się narodziłem…
I co?
– Do przodu Panowie! Do przodu!
Niedługo wybory…