Informacje z życia klubu

Andrzej

Andrzej
11 lut 2013

Felieton Pana Janusza Wiśniewskiego „Andrzej”
11 luty 2013 rok

Codziennie koło jedenastej zaczynałem się niespokojnie kręcić. Mimo woli odkładałem pracę, której jeszcze nie skończyłem. Moje nozdrza szukały zapachu kawy, a oczy zerkały w stronę drzwi. „Wejdzie, zaraz wejdzie…”
Wyższy ode mnie, lekko pochylony. Na głowie więcej błyszczącej łysiny, niż srebrnych włosów. Wąs nad ładnie wyrzeźbionymi ustami, które już w progu mojej pracowni uśmiechały się przyjaźnie i życzliwie.
Popijaliśmy kawę, rozmawialiśmy, rozmawialiśmy o naszych rodzinach, żonach. „…A moja Jadzia to… a moja Jadzia tamto…” (ale zawsze „moja Jadzia”). Rozmawialiśmy o dzieciach, wnukach, o naszym klubie, w którym nie zawsze „wszystko grało”. O biedzie w domach dziecka.

– Wiesz, trzeba im pomóc – mówił z zatroskaną miną.
– I tej młodzieży rotariańskiej trzeba stworzyć warunki…–to będzie nasza przyszłość. Na razie spotykają się u mnie w domu, ale…

Rozmawialiśmy, rozmawialiśmy… On jak zwykle miał jakiś dowcip w zanadrzu. Śmialiśmy się rubasznie, aż nas słychać było na ulicy.
„…Jakbyś zechciał skorzystać i tego lata z mojego mieszkania w Juracie, to nie ma sprawy…” „Gdyby zabrakło Ci pieniędzy na budowę…” „Przyjdźcie z Ewką do nas w sobotę…”

– „Cześć, do zobaczenia…”

Tak było – wydaje mi się, że jeszcze niedawno…

Dzisiaj, zaraz po zebraniu odbędzie się Finał Konkursu im. Andrzeja Walentynowicza, wspólnie z Rotaraktem będziemy z Andrzejem. – Dobrzy ludzie pozostają w pamięci na długo, długo…

Janusz